Dawno mnie tu nie było, ale między innymi dlatego że musiałam naładować silniki, więc.... udałam się na zasłużony odpoczynek. Wróciłam zupełnie odświeżona i zainspirowana.... ale przede wszystkim wypoczęta!
Dziś podzielę się z Wami moimi wspomnieniami z wakacji, a od jutra powrót do wnętrz, mebli i dekoracji i innych tematów wnętrzarskich.
Hiszpania od dawna jest bliska memu sercu, a podczas tego krótkiego wyjazdu chłonęliśmy ją całymi garściami. Codziennie podróżowaliśmy w inne miejsce. Odwiedziliśmy Salamancę, Toledo, Aranjuez, Alcala de Hernes, Madryt...i Chinchon. Mieścina, która mogłaby stać się moim domem. Cudowna mała miejscowość położona 45 km od Madrytu. Zaledwie 5 tys mieszkańców - i każdy z nich uśmiechnięty. Centrum miasteczka stanowi jeden z najpiękniejszych w Hiszpanii placów - Plaza Mayor de Chinchon.
Otoczony niską trzypiętrową zabudową z balkonami, na których znajdują się liczne bary tapas, kawiarnie, restauracje. Smakosze mocniejszych niż wino alkoholi mogą spróbować miejscowego specjału - chinchon - wódka o smaku anyżowym, pod różnymi postaciami (uwaga wytrawne odmiany mają nawet 70%). Dookoła rynku wąskie skąpane w słońcu brukowane uliczki, które prowadzą na wzgórze prosto do kościoła Iglesia de la Piedad. Ze wzgórza rozpościera się bajkowy widok na zamek, winnice oraz melonowe pola w oddali.
Już wkrótce podzielę się z Wami nowymi meblami które odżyły w warsztacie po latach składowania w piwnicach, a tymczasem dobranoc i przyjemnego tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz