czwartek, 14 lipca 2011

w pogoni za pięknem

Witajcie
ta nocna dygresja nasunęła mi się ponieważ kolejny raz się przeprowadzam.... i poza zwyczajnymi rzeczami jak ubrania meble itd przewozi się jeszcze książki, a ja oprócz książek całe sterty gazet wnętrzarskich... I tak osoba która pomagała mi w przeprowadzce nie byla w stanie pojąć po co ja ciagle jeżdże z gazetami. Zaczęłam się więc zastanawiać dlaczego nie mogę się ich w zasadzie pozbyć, tak jak zwykłej gazety codziennej. Jest to o tyle dziwne, że mimo mojego ogólnego zamiłowania do kolekcjonowania np ładnych mebli... nie lubię efektu zagracenia i przesady. Np kolekcjonuje meble, ale wymieniam je dosyć często ponieważ jest tyle rzeczy, które mi się podobają, że musiałabym mieć sporo nieruchomości by to pomieścić.

Do magazynów wnętrzarskich mam natomiast  sentyment... to uczucie jak otwieram taką pachnącą farbą gazetę, z tymi wszystkimi ładnymi sesjami...
..i jeszcze siadając do starszych gazet łapię się na tym, że najpierw czytam list od redakcji... nie mam pojęcia czemu.

I po przeczytaniu tego co napisałam kołacze mi w głowie pytanie? czy to się nie kwalifikuje do leczenia?
a tu coś żywcem wyciętego z Alicji w Karinie Czarów... na dobranoc


Tym optymistycznym akcentem kończę ten przemiły dzień zaraz powitam następny... dobranoc moi mili!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz